Foto: footmercato.net |
W ciągu ostatniego miesiąca
sporo mówiło się, również w polskich mediach, na temat formy i dyspozycji
czołowych atakujących Realu Madryt, Karima Benzemy i Garetha Bale’a. Na
świeczniku przez dłuższy czas znajdował się Walijczyk, którego krytykowano za
brak dynamiki, błysku i przebojowości, a kolejne mało wyraziste spotkania
ligowe w wykonaniu byłego gracza Tottenhamu, stanowiły wodę na młyn dla osób,
piętnujących cenę, jaką za niego zapłacono. Francuz zaliczył lepsze wejście w
obecny sezon. Jednak wraz z kolejnymi bezbarwnymi meczami w jego wykonaniu,
a przede wszystkim marazmem strzeleckim, w jaki popadł od sierpniowego starcia
z Granadą, każdy kolejny występ na Bernabeu, kwitowany był solidną porcją
gwizdów. Ponadto na nowo rozgorzała dyskusja nad ewentualnym sprowadzeniem do
Madrytu napastnika z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem ostatnie spotkania
Realu, zarówno na krajowym podwórku, jak i w Lidze Mistrzów, dobitnie pokazały,
że drużyna Carlo Ancelottiego, zaczyna funkcjonować coraz lepiej a poszczególni
zawodnicy wypracowują w końcu optymalną formę. Rozpędu nabiera również nowe
madryckie trio BBC (Bale, Benzema, Cristiano).
Mimo, że Real wciąż popełnia
zbyt wiele błędów w defensywie (16 straconych bramek w 12 meczach, tyle samo,
co Elche i Celta Vigo, przy zaledwie 7 golach Barcelony i 8 Atletico), widoczny
progres można zaobserwować w linii ataku. W ostatnich 3 meczach, Blancos bowiem
aż strzelili 11 bramek, a kluczową rolę przy powyższych trafieniach, oprócz
Cristiano Ronaldo, odegrali właśnie krytykowani Bale i Benzema. Walijczyk na
boisku czuje się coraz bardziej pewnie, czego dowodem mogą być 2 bramki
strzelone Sevilli, asysta w trudnym spotkaniu z Rayo, a także gol na
Juventus Stadion. Powoli wracają jego główne atuty, a więc szybkość oraz silny
i precyzyjny strzał. Zawodnik robi także postępy, jeżeli chodzi o współpracę z
innymi graczami. Gra na prawym skrzydle z pewnością służy mu bardziej niż
nieudany eksperyment wystawienia go na środku boiska w starciu z Barceloną, i
choć nie przypomina na razie Hermana Maiera, który mijałby kolejnych przeciwników
jak tyczki z prędkością super ekspresu, gołym okiem widać, że praca na
treningach zaczyna przynosić zamierzone efekty i Bale z każdym dniem staje się
coraz pewniejszym ogniwem Królewskich.
Podobnie z resztą, jak Karim
Benzema, którego występny także mogą się ostatnio podobać. O jego problemach
pisałem jakiś czas temu tutaj. Wówczas stałem na stanowisku, wystawienia w jego
miejsce innego zawodnika, żeby perspektywa ławki rezerwowych zmusiła go do
wytężonej pracy na treningach i większego zaangażowania na boisku. Efekt?
Spodziewana absencja w meczu z Malagą a potem… solidny występ z Barceloną
(bomba w poprzeczkę i otwierające podanie do Samiego Khediry), 2 gole i 2
asysty w spotkaniu z Sevillą, ważna bramka z Rayo oraz asysta w starciu z
Juve. Dobrze ogląda się tak grającego Francuza, który oprócz realizacji założeń
ofensywnych, pracuje również aktywnie w odbiorze piłki w okolicach środkowej
strefy boiska. Do tego sporo biega, pokazuje się do gry, asystuje i strzela.
Jeżeli utrzyma wysoką dyspozycję, temat sprowadzenia do Madrytu nowego
napastnika zimą spali na panewce, zanim jeszcze spadnie pierwszy śnieg.
Oczywiście daleki jestem od
popadania w hurraoptymizm patrząc na grę zarówno Benzemy jak i Bale’a. W końcu
3-4 dobre występy to za mało, by już w listopadzie gratulować im korony króla
strzelców czy też nagrody dla najlepiej asystującego piłkarza ligi. Jednego i
drugiego czeka dużo pracy, by obecną formę utrzymać przez cały sezon, a biorąc
pod walkę Realu na wszystkich 3 frontach (plus mecze w swoich reprezentacjach),
nie będzie to łatwe. Niemniej wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy, wszystko
zmierza w dobrym kierunku. Francuz przypomniał sobie, jak strzela się bramki,
pracując jednocześnie dla dobra drużyny. Budzi się także szybkość
i przebojowość młodego Walijczyka. Dokładając do tego skuteczność Ronaldo,
już niedługo trio BBC zatrzymać będzie coraz trudniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz