poniedziałek, 11 listopada 2013

Remembrance Day – pamięć, która trwa… Hokeiści Devils i Maple Leafs w hołdzie poległym żołnierzom

Foto: Graig Abel, nhl.com

Kultywowanie tradycji, niezależnie od okazji, owiane jest pewnego rodzaju magią. Obchodzony przeszło tydzień temu Dzień Wszystkich Świętych to czas, który sprzyja refleksji i dyskusji na temat naszego życia. Boże Narodzenie pozwala zrozumieć czar miłości. Dzień Kobiet przypomina mężczyznom o potrzebach swoich partnerek, a Walentynki stwarzają okazję do uzewnętrznienia skrywanych w sobie uczuć. Żal, gdy powyższe dni traktujemy, jako niechciany obowiązek, który należy spełnić „bo tak trzeba” czy też „bo wszyscy tak robią”. Chwała, kiedy czynimy to świadomie, dając swoim zachowaniem przykład młodszemu pokoleniu, inspirując ludzi do wykorzystania pełni swojego potencjału. W taki właśnie sposób, zainaugurowali piątkowe spotkanie New Jersey Devils – Toronto Maple Leafs zawodnicy obu zespołów, oddając honory wojennym weteranom z okazji Dnia Pamięci.

Planowane na godzinę 01:00 w nocy czasu polskiego starcie w Toronto, rozpoczęło się z kilkunastominutowym opóźnieniem. Poprzedziła je ceremonia upamiętniająca Remembrance Day z udziałem byłych wybitnych graczy NHL, w tym Brendana Shanahana, Chrisa Cheliosa i Scotta Niedermayera, a także kombatantów armii kanadyjskiej.


Foto: Graig Abel, nhl.com 

Początek meczu robił na mnie ogromne wrażenie. Zasługa w tym nie tylko obecności wojskowych weteranów, których odświętne ubrania zdobiły dumne ordery. Gwiazd hokeja, których grą ekscytowałem się w przeszłości. Człowieka, który z pasją odśpiewał przed spotkaniem dwa hymny, amerykański i  kanadyjski. Czerwonych maków, symbolu upamiętniającego Dzień Pamięci, który widniał na ubraniach powyższych osób, czy też wymowny widok tysięcy kibiców, często całych rodzin, którzy w postawie stojącej, wsłuchiwali się w kolejne wersy „Gwieździstego Sztandaru” i państwowej pieśni kanadyjskiej. Nikt nie rzucał żadnych okrzyków, nikomu nie przyszło do głowy by w tym momencie zamówić sobie zestaw hot doga z colą, z resztą nawet gdyby chciał, nie mógłby na to liczyć, bo podniosłemu urokowi chwili uległy również osoby sprzedające podczas spotkań przekąski.


Foto: Graig Abel, nhl.com

Samo starcie, jak przystało na standardy NHL, obfitowało w szybkie akcje, nieoczekiwane zwroty sytuacji i walkę do samego końca. Dosłownie, bo zwycięstwo 2:1 hokeiści Maple Leafs zapewnili sobie dopiero po serii rzutów karnych. Mając jednak w pamięci początek spotkania, zacząłem się zastanawiać, jaki wyraz pamięci z okazji Dnia Niepodległości, przyjdzie mi zobaczyć przy okazji poniedziałkowego meczu Pogoni Szczecin z Zagłębiem Lubin. Czy w miejsce wyzwisk między kibicami obydwu zespołów, znajdzie się miejsce na wspólne odśpiewanie „Mazurka Dąbrowskiego”, na niczym niezmąconą minutę ciszy w hołdzie ludziom, którzy za wolną Polskę oddali życie. Czy święto, które powinno jednoczyć Polaków, wzorem minionych lat, po raz kolejny ich nie podzieli.

Bonaparte dał Nam przykład, jak zwyciężać. Kanadyjczycy i Amerykanie w miniony weekend pokazali, że pamięć o bohaterach wojennych jest wciąż żywa i nie zależy od szerokości geograficznej. Czas żebyśmy My, Polacy wyrazili jedność i dumę z własnego narodu oraz szacunek dla tych, którzy odeszli, bez względu na sympatie polityczne czy kibicowskie. Oby na dłużej niż 24 poniedziałkowe godziny…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz