wtorek, 15 października 2013

O co Polacy zagrają na Wembley?

Foto: //www.cynic.org.uk
      Dzisiejsze spotkanie z Anglią będzie ostatnim meczem, jaki polska drużyna narodowa rozegra w ramach eliminacji do piłkarskich mistrzostw świata Brazylia 2014. Wraz z nim, najpewniej skończy się pewien etap w naszym rodzimym futbolu. Los Waldemara Fornalika na stanowisku trenera kadry wydaje się przesądzony. Niewykluczone również, że zmiany personalne obejmą także piłkarzy. Zanim jednak nadejdzie czas rozważań na temat przyszłości polskiej reprezentacji, warto zwrócić uwagę, że do rozegrania została jeszcze jedna gra, której nie wypada zlekceważyć. Dlaczego?
     
     Przeglądając różnego rodzaju informacje dotyczące ostatniego meczu polskiej kadry, jednym z najczęściej powtarzanych zdań jest twierdzenie, mówiące o tym, iż dziś wieczorem zagra ona o honor. Odnoszę wrażenie, że slogan ten pojawia się w medialnych przekazach z dwóch powodów: a) z lenistwa ludzi je głoszących, a co za tym idzie, b) brakiem pogłębionej refleksji na temat wpływu tego spotkania na mentalność naszych piłkarzy. Od razu zaznaczę, że idea „gry o honor”, brzmi dla mnie zbyt enigmatycznie. Poza tym trudno uwierzyć, że 11 zawodników wychodzi na boisko, tylko w celu odkupienia win z przeszłości. Jednym meczem, nawet spektakularnie wygranym z Anglią na ich terenie, trudno przykryć całokształt eliminacyjnej porażki. Dlatego też w dalszej części tekstu, podejmę próbę odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule, starając się także dociec, co tak naprawdę może kryć się za twierdzeniem „meczu o honor”.
     
     Po pierwsze uważam, że kluczowe znaczenie może mieć dziś podrażniona ambicja polskich zawodników. Lewandowski, Błaszczykowski, Boruc… to zawodnicy, którzy nie od dziś stanowią fundament drużyn, w których występują. Dwóch pierwszych to ubiegłoroczni finaliści Ligi Mistrzów, trzeci to z kolei finalista mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku, czy też mistrzostw Europy rozgrywanych na boiskach Austrii i Szwajcarii 2 lata później. Nie należy również zapominać o całej plejadzie młodych zawodników, dla których gra w brazylijskim mundialu, poza przygodą życia, mogła ponadto utorować drogę na prestiżowe europejskie salony. Do awansu nie była potrzebna futbolowa wirtuozeria, a jedynie większa skuteczności pod bramką i koncentracja w obronie. Sądzę, że polscy piłkarze doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego mecz z Anglią będzie dobrą okazją do tego, aby pokazać sportową złość i stoczyć z Synami Albionu równorzędną walkę.
     
     O swój honor zagra także trener Waldemar Fornalik, który stery reprezentacji obejmował przeszło rok temu po klęsce ekipy Franciszka Smudy na Euro 2012. Oczekiwania wobec byłego szkoleniowca Ruchu Chorzów były spore, podobnie jak nadzieje na zmianę stylu gry i atmosfery wokół zespołu. Niestety z perspektywy czasu, można dziś powiedzieć, że roszady kadrowe (m.in. odsunięcie od składu naprędce naturalizowanych kadrowiczów, powrót do składu Mariusza Lewandowskiego, czy też wprowadzenie do zespołu nowych, perspektywicznych zawodników w tym np. Piotra Zielińskiego, Mateusza Klicha, Waldemara Soboty oraz Bartosza Salamona) nie poprawiły boiskowej postawy reprezentacji, a sam selekcjoner zdawał się w nich coraz bardziej gubić, nie mogąc znaleźć ani optymalnej wyjściowej jedenastki ani skutecznej taktyki na rywali. Wszystko wskazuje na to, że Fornalik po eliminacjach pożegna się z rolą sternika polskiej reprezentacji. Wciąż jednak nie przestanie być czynnym trenerem, dlatego nieudaną kampanię w kwalifikacjach, będzie chciał powetować sobie w ostatnim meczu. Spotkaniu, w którym nie odczuwa już żadnej presji, niczego nie musi. Przegrywając nie zrobi sobie i zespołowi wielkiej krzywdy. W końcu nie tacy, jak on wracali z Anglii na tarczy. Natomiast wygrywając, ma szansę zaskarbić sobie kilka dodatkowych punktów u potencjalnego pracodawcy.
     
     Na zakończenie wypada również wspomnieć słowo na temat polskich kibiców. Według szacunków, na które powołują się polskie i angielskie media, Mazurka Dąbrowskiego, ma szansę odśpiewać dzisiejszego wieczora nawet 20 tysięcy polskich gardeł. Zasiądą oni na Wembley pełni nadziei i wiary w zwycięstwo. Co tydzień mają okazję oglądać na tym stadionie czołowych graczy świata. Dziś przyjdą by dopingować polską reprezentację. Tych kopaczy, na których głowy wylewali już hektolitry pomyj. Partaczy, którzy tak wiele razy ich zawiedli. Patałachów, przez których nierzadko tracili postawione pieniądze. Miernoty, za których nie raz przychodziło im się wstydzić. A jednak mimo tego, wypełnią oni trybuny legendarnego londyńskiego obiektu, by wspólnym okrzykiem „Polska biało-czerwoni!” zagrzać do boju naszych piłkarzy. Dlatego też uważam, że Ci ostatni, nie mogą tego meczu odpuścić. Bowiem starcie na Wembley to dobra okazja, by poprzez odpowiednią postawę na boisku powiedzieć wszystkim kibicom piłki nożnej w Polsce proste: „dziękujemy, że byliście z nami”, dodając na koniec: „w przyszłości postaramy się dać z siebie więcej”. Ewidentnie zatem, jest dziś o co grać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz